sobota, 27 grudnia 2014

Próba generalna


Drobna, delikatna, mała warstwa białego puchu. Taki nieśmiały śnieg, który jakby zastanawia się, czy może spaść, leżeć i zajmować sobą przestrzeń. By się przekonać, postanawia spaść na próbę - tylko tak odrobinę, tylko tak by przystroić delikatnie ziemię. Zanim sypnie porządnie, zanim zaczną się tworzyć grube warstwy śniegu, zanim drogi zablokują zaspy, jest próba generalna. Lekki i zwiewny śnieg upada na pola, łąki, drzewa, budynki. Sprawdza, czy wszystko jest już przygotowane na jego nadejście.












czwartek, 25 grudnia 2014

Grudniowe momenty


Mam wrażenie, że grudzień i w ogóle cała zima, to mistrzowie momentu. O tej porze roku krótkie chwile muszą nam wystarczyć. Przychodzi nam zadowolić się mgnieniami, urwanymi kawałkami. Momenty słońca, momenty światła, momenty blasku i ciepła. Sam dzień zdaje się trwać jedynie chwilę i tak szybko przechodzi w zimowy mrok. Może dlatego to właśnie zimą najbardziej doceniamy lato i dni wypełnione słońcem od rana aż do późnego wieczora.

Wczoraj po pasterce, chmury rozstąpiły się i nagle zobaczyliśmy nad naszymi głowami bezkresne niebo, przystrojone tysiącem gwiazd. Stałam i patrzyłam zachwycona w tą czerń usłaną błyszczącymi punktami. Dzisiejszy poranek przywitał nas blaskiem. Po dniach pełnych deszczu i wiatru, oczy stęskniły się za błękitem nieba i odcieniami ciepła słonecznego. Takie chwile trzeba łapać, trzeba się ich trzymać, odnajdywać je i doceniać. Nie tylko zimą, nie tylko w grudniu. Zawsze.


Okolice Zbąszynia w świąteczny poranek - pogoda ciągle dosyć wiosenna.


Polna droga w kierunku Zbąszynia - w oddali zabudowania Przyprostyni i Zbąszynia.


Widok po deszczach - w oddali Stefanowo.


Uprawa porów w okolicach Stefanowa.

środa, 24 grudnia 2014

Do Betlejem


"(...) tam nagi Jezus rodzi się i nikt nie wie że
Betlejem nie jest nazwą dla oddalonych miast,
Betlejem wszędzie wokół nas (...)

Betlejem,
Betlejem może być wszędzie,
Jezusów pełno dokoła,
dzieciaki nagie wciąż w swych żłobkach,
a pasterzy wciąż nie ma by przybieżeli,
a w sercach naszych anielich
Trzech Króli nie ma się gdzie spotkać.

W Betlejem pada śnieg. "


                               Republika - Betlejem jest wszędzie



Błogosławionych, spokojnych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia. Zrozumienia, że wydarzenia, które wspominamy, to nie historia - to ciągle dzieje się na nowo, dzień po dniu. Oby każdy znalazł w tym szczególnym czasie drogę do swojego Betlejem...  




niedziela, 21 grudnia 2014

Świat wyobrażony


Gdy jest się dzieckiem, nie trzeba podróżować, cały świat i tak jest na wyciągnięcie ręki. Wszystko takie nowe, świeże, ciekawe i ciągle niezbadane. Mały człowiek pragnie zajrzeć do każdej dziupli w drzewie, zerwać każdy przydrożny badyl, by przekonać się jaki jest w dotyku. Włożyć rękę do ciemnej wody, wskoczyć w dziurę w ziemi, polizać sople wiszące pod dachem. Przeskoczyć przez rów, rzucić w dal żużlem i patrzeć jak upada w piach polnej drogi. Gdy najlepszym przyjacielem jest wiejski kundel, a chmury tworzą układankę na niebie, wschód słońca jest zawsze za późno, a zachód za wcześniej. Chce się po prostu ciągle być w tym świecie - bez końca, bez odpoczynku, zagłębiać się wciąż dalej i dalej.

Zanim zobaczyłam wielki świat, zanim przyszedł czas na wędrówki, poznawanie obcych kultur i miejsc, zanim nastąpiło to wszystko, co zwykle przecież następuje, był Zbąszyń. A nawet nie tyle Zbąszyń, co jego mały wycinek, dom, ogród, potem ulica. Paleta nieskończonych możliwości. Człowiek cieszył się tym, że może biegać, bawił go kształt piłki i to, że toczy się po trawie. Wypatrywanie ptaków śpiewających w koronach drzew, głaskanie bazi pojawiających się na wiosnę, wąchanie każdego kwitnącego kwiatu, wskakiwanie we wszystkie możliwe kałuże. Ciągła eksploracja i jakieś niejasne poczucie, że może istnieją inne miejsca i światy, ale to przecież nieważne.Ważny jest mój świat.

W okolicach znajdowało się wszystko. Dżungla była na poboczu polnych dróg. To tam latem trawa i chwasty osiągały rozmiary mogące skryć czołgające się dziecko. Czołgałam się więc w przekonaniu, że odkrywam nowe krainy i nikt nie może mnie zobaczyć. Stepy były w drodze na plażę we wsi, w której mieszkała babcia. Kawał suchego pola porośnięty lichymi trawami zdawał się falować i rozciągać aż po horyzont. Ocean zastępowało jezioro, a oczy nigdy nie dostrzegały drugiego brzegu. Pustynię tworzyły wydmy położone wśród lasu - można tam było błądzić całymi dniami, ruchome piaski wciągały człowieka, a w krytycznych momentach pojawiała się fatamorgana. Zawsze jednak była oaza, czyli ogród a w nim potężna papierówka z jasnozielonymi owocami. Na niej huśtawka, która szybowała w niebo niczym samolot. Zimą wracając ze szkoły, zdobywało się bieguny i uczestniczyło w wyprawach polarnych. Płytkie błoto stawało się zdradzieckim bagnem, a gałęzie drzew skałą, na którą można się było wspiąć i obserwować z bardzo wysoka całą okolicę.

Dużo później, gdy zobaczyłam prawdziwą pustynię, prawdziwy ocean, prawdziwe góry, oczywiście byłam zaskoczona. Ale miałam też poczucie, że to wszystko już gdzieś było. W mikroskali, ale było, zostało poznane, zdobyte, wyobrażone. I choć rzeczywistość drwiła z moich dawnych pomysłów, to wcale nie utraciłam wiary w to, że te wyobrażone miejsca były prawdziwe. W okolicach Zbąszynia naprawdę był ocean i góry, naprawdę leżał tam biegun północny i rozciągała się dżungla. By jednak to dostrzec, potrzebna była inna perspektywa. Soczewka dzieciństwa.

Autorzy literatury dla dzieci nawet nie wiedzą, że większość ich książek działa się w Zbąszyniu. Opis miasta - więc zbąszyński rynek i kościół, puszcza - więc las ciągnący się nieopodal domu. Tajemniczy ogród - opuszczony sad. Puc, Bursztyn i goście - psy sąsiadów. Szkoła - oczywiście ta zbąszyńska, z tutejszymi nauczycielami, szerokimi korytarzami, kolorowymi klasami i biegającymi dziećmi. Bezludna wyspa - wyrastała nagle na środku Błędna. Tysiące stron książek i tysiące obrazów w głowie - kopiowanych z tego, co człowieka otaczało. Świat rozrastał się w szybkim tempie, widziało się kolejne ulice, kolejne domy, kolejne ciągi pól i drzew - w głowie tworzyła się nowa sceneria. Wydawało się, że znany mi świat jest ogromny. A był to raptem jeden dom, jeden ogród, kilka ulic, część miasta.

Będąc dzieckiem chyba nawet nie przeczuwałam jak bardzo nie da się ogarnąć świata. To, co było nieznane, szybko wypełniała wyobraźnia, tworząc obrazy z tego, co już się pojawiło. Na małym terenie, w zamkniętej przestrzeni, działy się cuda i otwierały się takie furtki, do których dorośli nie mają prawa wstępu. Dziecięca logika, próbowanie świata, dorastanie w jednym z miliardów miejsc. Sęk w tym, że było to miejsce jedyne - gdy byłam dzieckiem, świat dział się tylko tam, gdzie byłam  ja i moja wyobraźnia.



Polna szopa w okolicach Leśnych Domków.

piątek, 19 grudnia 2014

Kamień pielgrzyma


W lesie, nieopodal początku ścieżki przyrodniczo - leśnej "Nad jeziorem Mącznym" (pisałam o niej szerzej tutaj: http://zbaszynprzedmiescie.blogspot.com/2014/11/sciezka-przyrodniczo-lesna-nad-jeziorem.html) stoi samotny kamień. Po podejściu bliżej naszym oczom ukazuje się tabliczka przybita na kamieniu: Kamień Pielgrzyma. Co roku, w październiku, ze Zbąszynia rusza piesza pielgrzymka dziękczynno-pokutna wokół jeziora Błędno. To właśnie przy tym kamieniu pielgrzymi zatrzymują się, by przybić kolejną tabliczkę z wyrytą datą pielgrzymki. Pierwsza data to rok 2009. Nie tak znowu dawno, ale od tamtej pory mieszkańcy Zbąszynia i okolic co roku ruszają jesienią w drogę, niosąc ze sobą wszystkie radości i smutki. Kamień jest spory, wiele jeszcze takich tabliczek może się na nim zmieścić. Oby tylko nie zabrakło pielgrzymów chętnych do kontynuowania tej tradycji.










wtorek, 16 grudnia 2014

Późnojesienne szparagi


Okolice Zbąszynia słyną z hodowli szparagów. Suche gleby, występujące w naszym regionie, doskonale nadają się do uprawy tej rośliny. Amatorów tych wykwintnych warzyw znaleźć można na całym świecie. Historia uprawy szparagów sięga starożytnego Egiptu, uważa się, że roślina ta posiada właściwości lecznicze. Sezon na szparagi już dawno za nami, ale na polach pozostały łodygi i liście, które na jesień przybrały brunatną barwę. Roślinę zdobią również czerwone owoce, rzucające się w oczy pośród grudniowych szarości.


Plantacja szparagów w okolicy Zbąszynia.

Charakterystyczne czerwone owoce.





środa, 10 grudnia 2014

Czarno-biały świat


Ta chwila, ten moment. Dokumentacja mijającego świata, czegoś, co nigdy już nie powróci w tym samym kształcie. Światło padające na uśmiechnięte dziecięce twarze w ludowych czepkach. Przepiękne stroje, przepiękne świadectwo ciągle żywej tradycji.






Zdjęcie autorstwa Kazimierza Olejniczaka pochodzi z albumu Folklor Regionu Zbąszyńskiego opracowanego z okazji 1000-lecia Państwa Polskiego.

piątek, 5 grudnia 2014

Zimowy sen łodzi


Powoli zbliża się zima. Część zwierząt zapada w sen, zdarza się, że i ludzie zazdroszczą im tej możliwości. Sennie zrobiło się również nad Błędnem. Pusto, cicho, zniknęły żaglówki, motorówki, łódki rybackie. Zniknęli żeglarze, choć z pewnością powrócą do swojej pasji gdy tylko pojawią się oznaki wiosny. Tymczasem w Zbąszyńskim Klubie Żeglarskim można przyjrzeć się, jak zimują łodzie. Cześć z nich znalazła miejsce w hangarze, reszta stoi pod chmurką. Na brzegu wydają się jeszcze większe niż zwykle. Kolosy, a przecież z taką gracją unoszą się na wodzie i tną fale. Teraz są jednak uziemione, pozbawione jedynego środowiska, w którym  czują się dobrze. Prezentują się trochę smutno bez masztów, żagli i załogi. Okryte brezentem i zabezpieczone przed kapryśną zimową aurą, wspominają pewnie letnie rejsy, wrzaski ptaków i chłód jeziora. Na szczęście zanim się obejrzymy, ich żagle znów będą obecne na tafli Błędna.