środa, 17 kwietnia 2019

Tropem bobra


Bobra niełatwo zobaczyć w naturze. Pozostawia jednak po sobie ślady, których nie sposób przeoczyć. I wcale nie chodzi o charakterystyczne tropy bobrzych łap, a znacznie bardziej rzucające się w oczy powalone drzewa. Drzewa, których nie ściął człowiek, a siła bobrzych zębów. Podążając tropem tych niezwykłych budowniczych, można dotrzeć nad leśne bajorko, położone tuż przy drodze ze Strzyżewa do Lutola Mokrego i dalej do Trzciela.












Trudno dziwić się bobrom, że polubiły to miejsce. Nie można powiedzieć o nim, że jest odludne, bo tuż przy zbiorniku wodnym przebiega dość ruchliwa droga. Bobrom wydaje się to jednak nie przeszkadzać, skoro samo otoczenie bajorka jest zadrzewione i trudno dostępne. Jest woda, są wodne rośliny, są drzewa i względny spokój, który raz po raz zaburzają auta poruszające się po szosie. Bobry nie muszą się jednak drogą bardzo kłopotać. O ile nie postanowią przez nią przechodzić, są względnie bezpieczne. Myślę, że niewiele osób dostrzega ten zbiornik wodny, a jeszcze mniej postanawia ruszyć bobrzym tropem i sprawdzić, co nad zbiornikiem słychać...












Okolice bajorka porastają drzewa, przechodzące dalej w las. Same brzegi są pełne krzewów, powalonych drzew i innych przeszkód, które skutecznie utrudniają poruszanie się nie tylko człowiekowi, ale i większym drapieżnikom. Oto idealne miejsce na królestwo bobra. Oczywiście ze zbiornika korzystają pewnie i inne zwierzęta, ale to właśnie obecność bobra jest tutaj najbardziej widoczna.














Skąd to przekonanie o występowaniu w tej okolicy bobrów? Wystarczy przyjrzeć się brzegom bajorka. Przejście tarasują powalone drzewa, u których podstawy widać charakterystyczną bobrzą robotę - ostre zęby pięknie piłują pnie. W ziemi pozostają, jeden przy drugim, jakby zaostrzone ołówki. Dalsza część drzewa, bezwładnie powalona, zaświadcza o sile tych niewielkich wodnych inżynierów. 














Skąd wzięły się bobry w leśnym bajorku? Nie mogę mieć pewności, ale podejrzewam, że przywędrowały z nie tak bardzo odległej od zbiornika rzeki Obry, która płynie w dole lasu, po drugiej stronie szosy. Niebezpieczna to podróż, bo część bobrów ginie pod kołami aut na szosach. Zwłaszcza w nocy są one słabo widoczne, a z pędzącym samochodem nie mają najmniejszych szans. Jak jednak widać, przynajmniej dla części z nich wyprawa skończyła się w tym przypadku pomyślnie i znalazły nowe schronienie. Mogą z niego korzystać, dopóki w bajorku nie wyschnie woda, bądź jego brzegi zupełnie nie zarosną oraz dopóki wokoło jest wystarczająco pokarmu.













Warto czasem ruszyć na wędrówkę. Niekoniecznie musi być to podróż na inny kontynent, czy do innego kraju. Czasem to, co najcenniejsze, jest nieopodal nas. Bobry odkryły w ten sposób nową wspaniałą niszę dla siebie. Ja - ruszając tropem bobra - kolejną przyrodniczą ciekawostkę. 





O bobrach i ich robocie można przeczytać również tutaj: