poniedziałek, 22 lutego 2016

Chata w Szarkach


Szarki to niewielka wieś w powiecie nowotomyskim - wieś typowo olęderska, co oznacza m.in. bardzo rozproszone zabudowania. Trudno mówić o centrum, gdy domy i gospodarstwa porozrzucane są na obszarze wielu kilometrów. Jeden z takich domów, otoczony lasem i polami, jest bohaterem dzisiejszego postu. W zamglone południe wyrósł na mojej drodze - nie sposób było przejeść obok niego obojętnie.






Chata w Szarkach z pewnością ma właścicieli, choć zdaje się, że jest zamieszkiwana okazyjnie, prawdopodobnie w sezonie letnim. Teren jest ogrodzony i stanowi własność prywatną, więc obeszłam jedynie grzecznie płot dookoła, oglądając z różnych stron piękny przykład budownictwa olęderskiego. 








Chata ma cechy typowej chałupy olęderskiej, z drugiej jednak strony trudno oprzeć się wrażeniu, że ten budynek ma również coś z wiejskiego dworku. Kamienna podmurówka, bielone ściany, drewniany szczyt chaty, okiennice i spadzisty dach tworzą razem ciekawe połączenie. Na podwórzu rosną potężne drzewa, dostrzec można również studnię i kwiatowe rabaty. 










Właściciele tego domu mają prawdziwy skarb - dobrze, że potrafią to docenić, bo chata i otoczenie są w miarę zadbane. Życie w tak rozproszonej wsi sprawia, że sąsiadami są tu częściej wiatr, leśne zwierzęta i śpiewające na gałęziach ptaki, niż ludzie. Dobrze mieć takie miejsce. 






sobota, 13 lutego 2016

Za mgłą


Wilgotno, cicho, mglisto. Świat zasłonięty białą kotarą. Wzrok nie jest w stanie przebić zawieszonych w powietrzu kropel wody. Dal zanika, jest tylko to, co w najbliższym otoczeniu. Zmora kierowców, przesuwa się bezszelestnie, otacza z każdej strony, jej biały płaszcz snuje się i rozlewa. Pani mgła zagościła w dzisiejszy lutowy poranek i umościła się w okolicy na dobre. W nadziei, że mgła jednak opadnie i dotrą do nas promienie słońca, wyruszyłam przed siebie. Z każdym kilometrem mlecznobiały krajobraz przekonywał mnie, że moje nadzieje są złudne...










Otulona bielą trafiłam do miejsca, którego jeszcze spowitego mgłą nie widziałam. Trzeba przyznać, że do twarzy mu w tej aurze tajemnicy i niedopowiedzenia. Z mgły wyłania się nagle opuszczony dom - klimat prawie jak z dreszczowca, ale to tylko dom w Stefanowicach, opisywany już na tym blogu: http://zbaszynprzedmiescie.blogspot.com/2014/09/opuszczony-dom-w-stefanowicach.html. Pusty, cichy, samotny - to się nie zmieniło. Trochę dalej, w Grubsku, z mgły wyłoniła się kolejna chata, przynajmniej o tej porze roku, opuszczona. Jej szarość i biel doskonale wtapiały się w tak mleczny dziś krajobraz.








Chata w Grubsku

Mgła rozpościerała się nad polami, zaległa nad Rowem Wargańskim i Szarką, towarzyszyła mi całą drogę. Nie opadła, nie dopuściła promieni słońca. Uparta i gęsta wisiała, zasłaniając głębie i dal. Kazała skupić się na tym, co blisko, odkryła jedynie to, co chciała. Sprawiła mi niespodziankę i mimo, że liczyłam na słońce, to wyprawa za mgłą również miała swój urok - na słońce przyjdzie jeszcze pora. 






Szarka


Szarka


Rów Wargański