poniedziałek, 30 stycznia 2017

Zimowe drogi


Zimowy las. Takie ciche miejsce, otulone śniegiem, skute lodem. Mało kto o tej porze roku tu zagląda. Krzewy jagód zamarzły, wrzosy okrył biały puch, próżno szukać grzybów, jeżyn, kasztanów czy żołędzi. Gdzieniegdzie słychać tylko kruki, ich odgłos niesienie się w mroźnym powietrzu. Spokój, zawieszenie i powolne oczekiwanie aż przyjdzie dzień, w którym wiatr przyniesie ocieplenie, a zza chmur wyjrzy słońce.










Na leśnych duktach zamarzła woda i spoczął śnieg. Kiedyś takimi zimowymi drogami jeździły sanie. Końskie kopyta kruszyły lód. Kulig pędził przez lasy i wypełniał zimowy krajobraz radosną wrzawą. Teraz drogami tymi sporadycznie przejedzie auto. Czasem przebiegnie je sarna, czy lis, zostawiając w śniegu wyraźne tropy. Minie jeszcze trochę czasu i twarde zimowe drogi, zmienią się w błotniste ścieżki, które potem osuszy słońce, zmieniając je w piaszczyste trakty. Leśne drogi, prowadząc niezawodnie przez pory roku, dobrze wiedzą, że nawet po najdłuższej zimie, w końcu zawsze przychodzi wiosna. 










sobota, 21 stycznia 2017

Z biegiem strumienia


Przebiega przez las i pola nieopodal Stefanowa. Ma tak delikatny prąd, iż woda wydaje się stać w nim w miejscu. Ona jednak ciągle płynie, przemieszcza się z biegiem strumienia. Strumień to może za duże słowo. To chyba bardziej rów melioracyjny. Lubię jednak o tym cieku wodnym myśleć: strumień - to brzmi bardziej poważnie, wędrówka z biegiem strumienia zdaje się mieć sens, bo przecież każdy strumień gdzieś prowadzi.






W pewnym miejscu strumień wydostaje się z lasu na polanę. Zanim się tam dotrze, w oddali widać delikatny blask słońca, ciepłe promienie przeszywają cienie lasu. Strumień wskazuje drogę z mroku do światła. Ale by dotrzeć na jasną polanę, trzeba najpierw odważyć się kroczyć między wysokimi sosnami.








Wędrując za blaskiem, wychodzimy w końcu na polanę. Strumień płynie dalej. Przez kolejne pola, kolejne lasy, kolejne jasne przestrzenie i kolejne obszary mroku. Dziś unieruchamia go lód, ale śniegi w końcu stopnieją, wody strumienia wzbiorą, wiosenny blask roziskrzy jego taflę. Chciałabym umieć zawsze iść do przodu, nie trwać w mroku, wędrować z biegiem strumienia...