sobota, 27 grudnia 2014

Próba generalna


Drobna, delikatna, mała warstwa białego puchu. Taki nieśmiały śnieg, który jakby zastanawia się, czy może spaść, leżeć i zajmować sobą przestrzeń. By się przekonać, postanawia spaść na próbę - tylko tak odrobinę, tylko tak by przystroić delikatnie ziemię. Zanim sypnie porządnie, zanim zaczną się tworzyć grube warstwy śniegu, zanim drogi zablokują zaspy, jest próba generalna. Lekki i zwiewny śnieg upada na pola, łąki, drzewa, budynki. Sprawdza, czy wszystko jest już przygotowane na jego nadejście.












czwartek, 25 grudnia 2014

Grudniowe momenty


Mam wrażenie, że grudzień i w ogóle cała zima, to mistrzowie momentu. O tej porze roku krótkie chwile muszą nam wystarczyć. Przychodzi nam zadowolić się mgnieniami, urwanymi kawałkami. Momenty słońca, momenty światła, momenty blasku i ciepła. Sam dzień zdaje się trwać jedynie chwilę i tak szybko przechodzi w zimowy mrok. Może dlatego to właśnie zimą najbardziej doceniamy lato i dni wypełnione słońcem od rana aż do późnego wieczora.

Wczoraj po pasterce, chmury rozstąpiły się i nagle zobaczyliśmy nad naszymi głowami bezkresne niebo, przystrojone tysiącem gwiazd. Stałam i patrzyłam zachwycona w tą czerń usłaną błyszczącymi punktami. Dzisiejszy poranek przywitał nas blaskiem. Po dniach pełnych deszczu i wiatru, oczy stęskniły się za błękitem nieba i odcieniami ciepła słonecznego. Takie chwile trzeba łapać, trzeba się ich trzymać, odnajdywać je i doceniać. Nie tylko zimą, nie tylko w grudniu. Zawsze.


Okolice Zbąszynia w świąteczny poranek - pogoda ciągle dosyć wiosenna.


Polna droga w kierunku Zbąszynia - w oddali zabudowania Przyprostyni i Zbąszynia.


Widok po deszczach - w oddali Stefanowo.


Uprawa porów w okolicach Stefanowa.

środa, 24 grudnia 2014

Do Betlejem


"(...) tam nagi Jezus rodzi się i nikt nie wie że
Betlejem nie jest nazwą dla oddalonych miast,
Betlejem wszędzie wokół nas (...)

Betlejem,
Betlejem może być wszędzie,
Jezusów pełno dokoła,
dzieciaki nagie wciąż w swych żłobkach,
a pasterzy wciąż nie ma by przybieżeli,
a w sercach naszych anielich
Trzech Króli nie ma się gdzie spotkać.

W Betlejem pada śnieg. "


                               Republika - Betlejem jest wszędzie



Błogosławionych, spokojnych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia. Zrozumienia, że wydarzenia, które wspominamy, to nie historia - to ciągle dzieje się na nowo, dzień po dniu. Oby każdy znalazł w tym szczególnym czasie drogę do swojego Betlejem...  




niedziela, 21 grudnia 2014

Świat wyobrażony


Gdy jest się dzieckiem, nie trzeba podróżować, cały świat i tak jest na wyciągnięcie ręki. Wszystko takie nowe, świeże, ciekawe i ciągle niezbadane. Mały człowiek pragnie zajrzeć do każdej dziupli w drzewie, zerwać każdy przydrożny badyl, by przekonać się jaki jest w dotyku. Włożyć rękę do ciemnej wody, wskoczyć w dziurę w ziemi, polizać sople wiszące pod dachem. Przeskoczyć przez rów, rzucić w dal żużlem i patrzeć jak upada w piach polnej drogi. Gdy najlepszym przyjacielem jest wiejski kundel, a chmury tworzą układankę na niebie, wschód słońca jest zawsze za późno, a zachód za wcześniej. Chce się po prostu ciągle być w tym świecie - bez końca, bez odpoczynku, zagłębiać się wciąż dalej i dalej.

Zanim zobaczyłam wielki świat, zanim przyszedł czas na wędrówki, poznawanie obcych kultur i miejsc, zanim nastąpiło to wszystko, co zwykle przecież następuje, był Zbąszyń. A nawet nie tyle Zbąszyń, co jego mały wycinek, dom, ogród, potem ulica. Paleta nieskończonych możliwości. Człowiek cieszył się tym, że może biegać, bawił go kształt piłki i to, że toczy się po trawie. Wypatrywanie ptaków śpiewających w koronach drzew, głaskanie bazi pojawiających się na wiosnę, wąchanie każdego kwitnącego kwiatu, wskakiwanie we wszystkie możliwe kałuże. Ciągła eksploracja i jakieś niejasne poczucie, że może istnieją inne miejsca i światy, ale to przecież nieważne.Ważny jest mój świat.

W okolicach znajdowało się wszystko. Dżungla była na poboczu polnych dróg. To tam latem trawa i chwasty osiągały rozmiary mogące skryć czołgające się dziecko. Czołgałam się więc w przekonaniu, że odkrywam nowe krainy i nikt nie może mnie zobaczyć. Stepy były w drodze na plażę we wsi, w której mieszkała babcia. Kawał suchego pola porośnięty lichymi trawami zdawał się falować i rozciągać aż po horyzont. Ocean zastępowało jezioro, a oczy nigdy nie dostrzegały drugiego brzegu. Pustynię tworzyły wydmy położone wśród lasu - można tam było błądzić całymi dniami, ruchome piaski wciągały człowieka, a w krytycznych momentach pojawiała się fatamorgana. Zawsze jednak była oaza, czyli ogród a w nim potężna papierówka z jasnozielonymi owocami. Na niej huśtawka, która szybowała w niebo niczym samolot. Zimą wracając ze szkoły, zdobywało się bieguny i uczestniczyło w wyprawach polarnych. Płytkie błoto stawało się zdradzieckim bagnem, a gałęzie drzew skałą, na którą można się było wspiąć i obserwować z bardzo wysoka całą okolicę.

Dużo później, gdy zobaczyłam prawdziwą pustynię, prawdziwy ocean, prawdziwe góry, oczywiście byłam zaskoczona. Ale miałam też poczucie, że to wszystko już gdzieś było. W mikroskali, ale było, zostało poznane, zdobyte, wyobrażone. I choć rzeczywistość drwiła z moich dawnych pomysłów, to wcale nie utraciłam wiary w to, że te wyobrażone miejsca były prawdziwe. W okolicach Zbąszynia naprawdę był ocean i góry, naprawdę leżał tam biegun północny i rozciągała się dżungla. By jednak to dostrzec, potrzebna była inna perspektywa. Soczewka dzieciństwa.

Autorzy literatury dla dzieci nawet nie wiedzą, że większość ich książek działa się w Zbąszyniu. Opis miasta - więc zbąszyński rynek i kościół, puszcza - więc las ciągnący się nieopodal domu. Tajemniczy ogród - opuszczony sad. Puc, Bursztyn i goście - psy sąsiadów. Szkoła - oczywiście ta zbąszyńska, z tutejszymi nauczycielami, szerokimi korytarzami, kolorowymi klasami i biegającymi dziećmi. Bezludna wyspa - wyrastała nagle na środku Błędna. Tysiące stron książek i tysiące obrazów w głowie - kopiowanych z tego, co człowieka otaczało. Świat rozrastał się w szybkim tempie, widziało się kolejne ulice, kolejne domy, kolejne ciągi pól i drzew - w głowie tworzyła się nowa sceneria. Wydawało się, że znany mi świat jest ogromny. A był to raptem jeden dom, jeden ogród, kilka ulic, część miasta.

Będąc dzieckiem chyba nawet nie przeczuwałam jak bardzo nie da się ogarnąć świata. To, co było nieznane, szybko wypełniała wyobraźnia, tworząc obrazy z tego, co już się pojawiło. Na małym terenie, w zamkniętej przestrzeni, działy się cuda i otwierały się takie furtki, do których dorośli nie mają prawa wstępu. Dziecięca logika, próbowanie świata, dorastanie w jednym z miliardów miejsc. Sęk w tym, że było to miejsce jedyne - gdy byłam dzieckiem, świat dział się tylko tam, gdzie byłam  ja i moja wyobraźnia.



Polna szopa w okolicach Leśnych Domków.

piątek, 19 grudnia 2014

Kamień pielgrzyma


W lesie, nieopodal początku ścieżki przyrodniczo - leśnej "Nad jeziorem Mącznym" (pisałam o niej szerzej tutaj: http://zbaszynprzedmiescie.blogspot.com/2014/11/sciezka-przyrodniczo-lesna-nad-jeziorem.html) stoi samotny kamień. Po podejściu bliżej naszym oczom ukazuje się tabliczka przybita na kamieniu: Kamień Pielgrzyma. Co roku, w październiku, ze Zbąszynia rusza piesza pielgrzymka dziękczynno-pokutna wokół jeziora Błędno. To właśnie przy tym kamieniu pielgrzymi zatrzymują się, by przybić kolejną tabliczkę z wyrytą datą pielgrzymki. Pierwsza data to rok 2009. Nie tak znowu dawno, ale od tamtej pory mieszkańcy Zbąszynia i okolic co roku ruszają jesienią w drogę, niosąc ze sobą wszystkie radości i smutki. Kamień jest spory, wiele jeszcze takich tabliczek może się na nim zmieścić. Oby tylko nie zabrakło pielgrzymów chętnych do kontynuowania tej tradycji.










wtorek, 16 grudnia 2014

Późnojesienne szparagi


Okolice Zbąszynia słyną z hodowli szparagów. Suche gleby, występujące w naszym regionie, doskonale nadają się do uprawy tej rośliny. Amatorów tych wykwintnych warzyw znaleźć można na całym świecie. Historia uprawy szparagów sięga starożytnego Egiptu, uważa się, że roślina ta posiada właściwości lecznicze. Sezon na szparagi już dawno za nami, ale na polach pozostały łodygi i liście, które na jesień przybrały brunatną barwę. Roślinę zdobią również czerwone owoce, rzucające się w oczy pośród grudniowych szarości.


Plantacja szparagów w okolicy Zbąszynia.

Charakterystyczne czerwone owoce.





środa, 10 grudnia 2014

Czarno-biały świat


Ta chwila, ten moment. Dokumentacja mijającego świata, czegoś, co nigdy już nie powróci w tym samym kształcie. Światło padające na uśmiechnięte dziecięce twarze w ludowych czepkach. Przepiękne stroje, przepiękne świadectwo ciągle żywej tradycji.






Zdjęcie autorstwa Kazimierza Olejniczaka pochodzi z albumu Folklor Regionu Zbąszyńskiego opracowanego z okazji 1000-lecia Państwa Polskiego.

piątek, 5 grudnia 2014

Zimowy sen łodzi


Powoli zbliża się zima. Część zwierząt zapada w sen, zdarza się, że i ludzie zazdroszczą im tej możliwości. Sennie zrobiło się również nad Błędnem. Pusto, cicho, zniknęły żaglówki, motorówki, łódki rybackie. Zniknęli żeglarze, choć z pewnością powrócą do swojej pasji gdy tylko pojawią się oznaki wiosny. Tymczasem w Zbąszyńskim Klubie Żeglarskim można przyjrzeć się, jak zimują łodzie. Cześć z nich znalazła miejsce w hangarze, reszta stoi pod chmurką. Na brzegu wydają się jeszcze większe niż zwykle. Kolosy, a przecież z taką gracją unoszą się na wodzie i tną fale. Teraz są jednak uziemione, pozbawione jedynego środowiska, w którym  czują się dobrze. Prezentują się trochę smutno bez masztów, żagli i załogi. Okryte brezentem i zabezpieczone przed kapryśną zimową aurą, wspominają pewnie letnie rejsy, wrzaski ptaków i chłód jeziora. Na szczęście zanim się obejrzymy, ich żagle znów będą obecne na tafli Błędna.
 










sobota, 29 listopada 2014

Słowo na dziś


"Natura, jako całość, jest dziełem dużo bardziej godnym podziwu niż człowiek".

                                                                             José Carlos Somoza - Klara i półmrok 

                                    


Pola pomiędzy Zbąszyniem, a Stefanowem.

poniedziałek, 24 listopada 2014

Listopadowe zachody


Listopad to jeden z najbardziej nielubianych miesięcy. Kojarzony z jesienną słotą, błotem, gnijącymi liśćmi, chłodem i przemijaniem. Taki melancholijny, nostalgiczny, monotonny. Światła i ciepła coraz mniej. W zamian wszelkie odcienie szarości i brązu. Ktoś nawet ostatnio z przymrużeniem oka napisał, że listopad to suma wszystkich poniedziałków...

Przyroda lubi jednak zaskakiwać. Tegoroczny listopad jest całkiem znośny. Gdy wyjechać na pola, czy do lasu, można zastanawiać się czy to wiosna, czy jesień. Drzewa już raczej nagie, ale trawa taka zielona, temperatury dodatnie i nawet słońce raz po raz przebija zza chmur. Zmierzch nadchodzi szybko, ale za to w bardzo widowiskowy sposób. Wczoraj słońce zachodziło nad Błędnem oświetlając je zupełnie letnim blaskiem. I tylko wiatr świszczący w uszach, czapka, szalik i rękawiczki przypominają, że to jednak listopad.








sobota, 22 listopada 2014

Ambona myśliwska "Józefówka"


Jeżdżąc po lasach w okolicy Chrośnicy napotkałam ciekawą ambonę myśliwską. Wygląda jak wiele innych, ale nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się spotkać ambony, która miałaby swoją nazwę. Podchodząc bliżej można zauważyć tabliczkę przybitą na ścianie ambony, a na niej napis: "Józefówka". Trudno powiedzieć, czy budowniczym tego obiektu był Józef, czy może za nazwą kryje się jakaś inna historia. Tak czy inaczej, to całkiem sympatyczne spotkać nagle w lesie "Józefówkę".




Nazwa ambony w całej okazałości.








Pomysł, by nadać ambonie myśliwskiej nazwę, bardzo mi się spodobał. Mniej spodobało mi się to, co zauważyłam w pobliżu tego obiektu. Nieopodal ambony rozsypano resztki jabłek i buraków. Pomysł z dokarmianiem zwierząt jest w porządku, choć pogoda ciągle jeszcze leśnym mieszkańcom sprzyja i raczej nie ma konieczności, by dostarczać im jedzenie. Moje podejrzenia wzbudziło jednak miejsce, w którym pojawiła się góra przysmaków. Chcę wierzyć, że ktoś wybrał tą lokalizację przypadkiem. Ale to dziwny zbieg okoliczności, że pokarm znalazł się akurat tak blisko ambony... Świadczy to o wyraźnym wabieniu zwierząt. Pytanie tylko w jakim celu - fotograficznym, czy może raczej myśliwskim? Nie mam zamiaru oceniać myślistwa i łowiectwa. To skomplikowana kwestia i każdy ma własne zdanie na ten temat. Osobiście rozumiem argumenty przemawiające za polowaniami - oczywiście tymi kontrolowanymi i uzasadnionymi. Nie podoba mi się jednak prymitywny sposób wabienia zwierząt w postaci dostarczania pokarmu nieopodal ambon. To trochę jak postawienie takiego obiektu w pobliżu paśnika - chyba każdy czuje, że nie tak być powinno... Jak jest w przypadku "Józefówki"? Ciężko to rozstrzygnąć - chciałabym jednak, by w tym przypadku moje rozważania były jedynie spiskowymi teoriami. 






wtorek, 18 listopada 2014

Ścieżka przyrodniczo - leśna "Nad jeziorem Mącznym"


Kiedy człowiek najlepiej się uczy? Jakie są najszybsze sposoby przyswojenia wiedzy? Kiedy nauka sprawia radość i jest efektywna? Ekspertem od pamięci nie jestem, ale przekonałam się, że najskuteczniejsza droga do tego, by się czegoś nauczyć, wiedzie przez doświadczenie. Możliwość dotknięcia i odczucia czegoś, sprawia, że wszystkie nasze zmysły są zaangażowane - a zaangażowanie i zainteresowanie to klucz do sukcesu. Perspektywa nauki zmienia się zupełnie, gdy można zobaczyć coś nie tylko na obrazku w książce, ale w rzeczywistości. Jeżeli chodzi o naukę przyrody, to nie wyobrażam sobie lepszego nauczyciela niż sama natura. Nic nie może równać się z wyprawą do lasu, na pola, nad jezioro, w góry, nad morze, czy gdziekolwiek indziej, gdzie można zetknąć się z fauną i florą. To samo przekonanie przyświecało zapewne Nadleśnictwu Wolsztyn przy okazji tworzenia ścieżki przyrodniczo - leśnej "Nad jeziorem Mącznym".


Jezioro Mączne


Jezioro Mączne to niewielki zbiornik wodny, o powierzchni ok. 10 ha. Jego głębokość to maksymalnie 2 m., natomiast przy brzegu ok. 1 m. Jezioro położone jest wśród lasów, z każdej strony otaczają je drzewa. Bezpośrednio przy jeziorze znajduje się jeszcze jeden niewielki zbiornik wodny, oddzielony od jeziora groblą. Teren jest podmokły, spotkamy tu bagna, torfowiska, ale także tereny leśne oraz użytek ekologiczny "Byczy dół". Ten ostatni został objęty ochroną na podstawie Rozporządzenia Nr 5 Wojewody Wielkopolskiego z dnia 25 marca 2002 r.


Okolice użytku ekologicznego "Byczy dół"





Ścieżka przyrodniczo-leśna ma swój początek przy parkingu i miejscu na odpoczynek, urządzonym w lesie. Miejsce to jest dobrze widoczne z drogi biegnącej z Perzyn do Nowej Wsi Zbąskiej. Na początku i zarazem końcu ścieżki czeka na nas duża leśna wiata, z wewnętrznym grillem. Jest tu miejsce na ognisko (możliwe do rozpalenia po wcześniejszym uzyskaniu zgody Nadleśniczego), ławki, kosze na śmieci i to, co interesuje nas najbardziej, czyli mapa i opis ścieżki. Ponadto znajduje się tam regulamin korzystania z obiektu, a także instrukcja dla grzybiarzy - krótki opis tego, jak grzyby rosną i jak należy je zbierać. Na wszystkie te tablice warto zwrócić uwagę - objaśniają one jak zachować się w lesie, a opis i mapa ścieżki przyda się podczas jej przemierzania. Ścieżka przyrodniczo - leśna pokrywa się częściowo ze ścieżką spacerową, przeznaczoną m.in. do nordic walkingu, wytyczoną przez sołectwo Grójec Mały - chcąc z niej skorzystać należy kierować się za czerwonymi oznaczeniami, które pojawiają się na drzewach -widnieje na nich postać z kijkami.








Mapa i opis ścieżki przyrodniczo - leśnej


Trasa ścieżki to ok. 3 km. Pomyślna jest ona jako ścieżka piesza - miejscami bywa bardzo wąska, kręta. Osobiście przemierzałam ją rowerem i osoba dorosła z porządnym rowerem dostosowanym do jazdy w terenie, nie powinna mieć z tym problemu. Jest kilka miejsc gdzie trzeba podjechać pod górę, ścieżka chwilami jest zarośnięta, jesienią pokrywa ją gruba warstwa liści, ale nie uniemożliwia to zasadniczo jazdy. Na trasie znajduje się kilka krótkich kładek nad rozlewiskami, gdzie rower trzeba przeprowadzić. W kilku miejscach rower prowadziłam również ze względu na mocno podmokły i zarośnięty teren. Poza tym jednak, ktoś, kto jeździ trochę po lasach i w terenie, nie powinien mieć problemu z pokonaniem tej ścieżki. Czas jej przejazdu to od ok. 40 do 60 min. Warto jednak zaplanować sobie więcej czasu, by zatrzymać się przy tablicach edukacyjnych, nacieszyć się pięknym krajobrazem i odpocząć trochę na łonie natury.


W niektórych miejscach ścieżka jest szersza, w innych mocno się zwęża.


Kładka nad rozlewiskiem.


Kładki pomagające przejść po podmokłym terenie.


Pokonując ścieżkę na pieszo trzeba przeznaczyć na to więcej czasu. Jeżeli będą towarzyszyły nam dzieci, należy wziąć pod uwagę konieczność przystanków na odpoczynek. Myślę, że 3 do 4 godzin to optymalny czas, by ścieżkę tą spacerem pokonać, mieć czas na odpoczynek i zapoznanie się z tablicami edukacyjnymi. Na pewno warto mieć ze sobą porządne, najlepiej nieprzemakalne buty (dotyczy to zarówno pieszych, jak i rowerzystów). Teren, szczególnie ten w bezpośredniej bliskości jeziora Mącznego i pobliskiego zbiornika, jest bardzo podmokły. Na wyprawę warto wybrać czas, który przypada we względnie suchym okresie. Po obfitych opadach, a także późną jesienią, czy wczesną wiosną, ścieżka może być niemożliwa do przejścia, ze względu na wysoki poziom wody. Zimą nigdy w tym miejscu nie byłam, ale podejrzewam, że woda może zalewać ścieżkę i zamarzać, co również czyni ją niemożliwą do przejścia. W razie wątpliwości dobrym pomysłem będzie kontakt z Nadleśnictwem Wolsztyn - tam z pewnością poradzą nam kiedy najlepiej wybrać się na wycieczkę.



Podmokłe tereny czynią ścieżkę bardzo atrakcyjną widokowo.







Idąc ścieżką kierujemy się za żółtymi strzałkami, które pojawiają się w pewnych odległościach na drzewach. Zauważymy też pomarańczowe strzałki, wymalowane na drzewach, jak również na ziemi sprayem. One także wskazują prawidłowy kierunek drogi. Ścieżka w niektórych miejscach jest dość zarośnięta i mało wydeptana, stąd warto zwracać uwagę na to, czy pojawiają się strzałki. Po drodze spotkamy kilka rozwidleń i skrzyżowań z innymi drogami - wówczas znaki będą bardzo przydatne. Pomimo stosunkowo dobrego oznaczenia, zdarzyło mi się raz pomylić drogę - ścieżki są wąski i podobne do siebie - dlatego właśnie patrzymy na drzewa i strzałki. Gdy cofnęłam się na właściwą drogę, okazało się, że po prostu nie dostrzegłam strzałki na drzewie- warto mieć oczy szeroko otwarte. Tym bardziej, że teren jest podmokły i błądzenie w nim nie należałoby do najprzyjemniejszych. Ścieżka powstała pewnie głównie z myślą o najmłodszych, ci muszą ją jednak odwiedzać pod opieką dorosłych. Myślę, że szkoły korzystają z pomocy leśniczych, którzy nie dość, że znają teren, to jeszcze potrafią jak nikt opowiedzieć o tym, co nas w lesie otacza. Wybierając się na indywidualną wyprawę, warto dobrze przestudiować mapę umieszczoną na początku szlaku. Dobrym pomysłem jest jej sfotografowanie - możną ją wówczas w razie potrzeby wywołać na wyświetlaczu telefonu, czy aparatu. Jak wszędzie przyda się jednak przede wszystkim zdrowy rozsądek.










Na szlaku czeka na nas dwanaście przystanków tematycznych. Wszystkie są bardzo dobrze oznaczone, a duże tablice edukacyjne pozwolą nam jeszcze lepiej poznać miejsce, w którym się znajdujemy oraz jego mieszkańców. Dowiemy się sporo m.in. o piętrowej budowie lasu, sposobie jego odnawiania, ochronie lasu przed owadami, gatunkach obcych, które się w nim pojawiają. Przeczytamy o tym jak chronić przyrodę, obejrzymy zdjęcia ptaków i ssaków mieszkających w okolicy. Dowiemy się jak gaszone są pożary w lesie, a także o jakiej porze śpiewają poszczególne ptaki. Kolorowe tablice przybliżą nam życie lasu i organizmów, które go zamieszkują. To świetny sposób na naukę, nie tylko dla dzieci. Dorośli z pewnością również dowiedzą się na tej ścieżce wielu ciekawych informacji.













Po drodze zobaczymy mrowisko, a także paśnik i lizawkę. Jeżeli będziemy zachowywać się cicho, z pewnością spotkamy niejednego ptaka, a może i inne zwierzęta. Ścieżka mija również wspomniany już wcześniej użytek ekologiczny "Byczy dół".








Warto zwrócić uwagę na pomnik przyrody, obok którego biegnie ścieżka. Jest to zespół ogromnych sosen pospolitych. W okolicach znajduje się również ostoja zwierzyny - na takie tereny obowiązuje zakaz wstępu, o czym informuje odpowiednia tablica.




Zespół pomnikowych sosen pospolitych.




Obszar ostoi zwierząt.

Ścieżka przyrodniczo-leśna "Nad jeziorem Mącznym" to świetna propozycja dla wszystkich, którzy chcą lepiej poznać las i środowisko w którym żyją. To doskonałe miejsce na zielone szkoły i edukację leśną, nie tylko dla najmłodszych. Ścieżka wiedzie przez bardzo malownicze krajobrazy i zróżnicowane tereny. Obserwować możemy roślinność charakterystyczną dla terenów podmokłych. Miłośników ptaków z pewnością zainteresują ciekawe okazy ptactwa wodnego. Nad jeziorem Mącznym można również wędkować, po wcześniejszym uzyskaniu zezwolenia w gospodarstwie rybackim w Zbąszyniu. Przede wszystkim to jednak miejsce dla wszystkich, którzy szukają ciszy i spokoju. Za porządne i ciekawe przygotowanie terenu, a także wytyczenie i oznaczenie trasy gratulacje należą się Nadleśnictwu Wolsztyn oraz jego pracownikom. Oby jak najwięcej dzieci miało możliwość skorzystać z tego typu nauki - taka wyprawa może być dla nich ważniejsza, niż wiele godzin lekcyjnych spędzonych w szkolnej ławce. Dorośli natomiast powinni pamiętać, że na naukę nigdy nie jest za późno. Zwłaszcza, gdy można się czegoś nauczyć w tak atrakcyjny i przyjemny sposób.


Jezioro Mączne









O ścieżce przyrodniczo - leśnej można przeczytać na stronie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Zielonej Górze (szukamy pod Nadleśnictwem Wolsztyn):

Trochę informacji o ścieżce i zdjęć jeziora Mącznego można znaleźć też tutaj:

Informacje dla rybaków:

A tu informacje dla osób zainteresowanych nordic walkingiem w tych okolicach: