sobota, 18 marca 2017

Czarno-biały świat


Tradycja. Historia. Przeszłość. Tak niepopularne i niemodne dziś słowa. Tak źle rozumiane, jako obciążenie, regres, a nawet rodzaj fanatyzmu. Tymczasem nie da się przecież rosnąć z obciętymi korzeniami. Przeszłość jest gdzieś głęboko w nas zapisana i przychodzi taki moment, że chcemy się z nią zmierzyć. I nie chodzi wcale o to, by porzucić świat smartfonów, laptopów i internetu i zamiast tego wskoczyć w ludowe stroje, opowiadać dawne legendy i śpiewać lokalne przyśpiewki. To coś znacznie głębszego, to chęć zrozumienia porządku świata i tego, jacy jesteśmy i dlaczego właśnie tacy. A tego nie da się odkryć w oderwaniu od historii, kultury, religii, tradycji. Tego, co nas ukształtowało, każdy musi szukać sam, nie ma uniwersalnego wzoru, tak jak nie dwóch takich samych osób. W tych poszukiwaniach warto zabrnąć również w najbliższe okolice - czasem odpowiedź znajduje się na wyciągnięcie ręki...






Zdjęcie autorstwa Kazimierza Olejniczaka pochodzi z albumu Folklor Regionu Zbąszyńskiego opracowanego z okazji 1000-lecia Państwa Polskiego.


niedziela, 12 marca 2017

Przedwiosenne łąki i jeziora


Wraz z nadchodzącym weekendem kiełkowała we mnie tylko jedna myśl - rower, trzeba wsiąść na rower i pomknąć przed siebie. Rzut oka na prognozę pogody dawał nadzieję na pomyślne otwarcie sezonu. Pojechałam więc w poszukiwaniu wiosny, odgłosów ptaków i miejsca, gdzie być może łatwiej będzie poukładać myśli. Mijając Perzyny usłyszałam gdzieś w oddali żurawi klangor. Od razu przypomniała mi się pewna scena, która podbiła moje serce. Dwa lata temu, mniej więcej o tej porze, trafiłam nad jeziorem Nowowiejskim na żurawie spacerujące i tańczące na podmokłej łące. Przedstawienie było absolutnie fascynujące i po prostu piękne, zdjęcia zupełnie nie oddają magii tamtej chwili, ale można zobaczyć je tutaj: http://zbaszynprzedmiescie.blogspot.com/2015/02/zurawie.html. Zboczyłam więc z głównej drogi, by odwiedzić łąki położone nieopodal jeziora i lasu - z cichą nadzieją, że może uda mi się ponownie zobaczyć tańczące żurawie. 











Żurawi nie spotkałam, ale nie szkodzi, to co najpiękniejsze, zazwyczaj zdarza się bez planowania - wierzę, że jeszcze kiedyś będę miała okazję te majestatyczne ptaki obserwować. Zamiast tego stanęłam na podmokłej łące, a każdy mój krok odpowiadał delikatnych chlupotem. Miękka i nasiąknięta ziemia uginała się pod moim ciężarem. Wokół unosił się charakterystyczny zapach mokrej gleby - nieomylny znak, że wiosna już blisko. 












Z drzew otaczających śródleśną łąkę odzywały się rozmaite ptaki. Słońca wyzierało gdzieś nieśmiało zza chmur, oświetlając stojącą pośród trawy wodę. Jeszcze kilka tygodni, a łąka zacznie się zielenić, potem być może pojawią się kwiaty, ziemia wyschnie, a przyroda zacznie się przygotowywać do letnich upałów. Póki co do akcji wkroczyły już krety, których działalność zdradzają pojawiające się na powierzchni ziemi kopczyki. Niezawodna maszyna przyrody ruszyła, na razie powoli, ale gdy nabierze rozpędu, nic nie zdoła jej powstrzymać. 






Łąka na której dwa lata temu obserwowałam żurawie - tym razem pusta...


Będąc tak blisko wody, nie mogłam odmówić sobie przyjemności popatrzenia na tafle jezior, które jeszcze nie tak dawno skute były lodem. Dziś w szuwarach buszują już kaczki, a dzikie gęsi ćwiczą przeloty pomiędzy jeziorem Błędno, a jeziorem Nowowiejskim. Wszystko budzi się do życia i zaczyna od początku - cierpliwie, powtarzając ten sam scenariusz, który jednak każdego roku wygląda trochę inaczej. Ostatnio trudno mi o cierpliwość i pogodzenie z tym, że wszystko ma odpowiedni porządek, a czekanie swoją wartość. Natura daje jednak wyraźną lekcję - na wszystko przyjdzie pora i właściwy czas.



Drzewo powalone nad jeziorem Błędno - nic tylko przysiąść i kontemplować.


Jezioro Nowowiejskie.


Jezioro Nowowiejskie.