piątek, 30 stycznia 2015

Dziwna zima


Wygląda na to, że tegoroczna zima ma zamiar konkurować z tą ubiegłoroczną, jeśli chodzi o łagodną aurę. W Zbąszyniu śnieg w śladowych ilościach był widziany jak do tej pory kilkukrotnie i to zwykle jedynie przez kilka godzin. Zamiast tego na przemian mam wrażenie, że albo ciągle trwa jesień, albo właśnie wkraczamy w wiosnę. Czasem nocą zdarza się mróz, ale raczej delikatny. O zaletach ciepłej zimy nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Jest tylko jedno zasadnicze pytanie - na ile taka sytuacja jest normalna. Wątpię, czy takie anomalie są korzystne dla natury. Trochę tęsknię też za białymi polami, soplami zwisającymi z dachu, skrzypiącym pod podeszwami śniegiem, mroźnym powietrzem. W gruncie rzeczy lubię bowiem zimę. Zimę na prowincji - bo ta w mieście, gdzie śnieg zmienia się po chwili w obrzydliwe błoto, jest koszmarem. Zamiast jednak narzekać na braki w pokrywie śnieżnej, wsiadam na rower i korzystam z dodatnich temperatur. Na polach pasą się konie, na niebie krążą łabędzie, las jest szarozielony, woda nie zamarza. Dziwna ta tegoroczna zima...


Styczniowy krajobraz w okolicach Przychodzka.


Pomiędzy nagimi konarami drzew można dostrzec klucz łabędzi.

wtorek, 27 stycznia 2015

Mokradło w Prądówce


Bagna, moczary, trzęsawiska i tego typu miejsca nie cieszą się najlepszą sławą. Chyba każdy zna historie o wciągających bagnach. Kiedyś ludzi  wierzyli, że w takich rejonach żyją potwory, duchy, strzygi i co tam jeszcze można wymyślić. Zasadniczo od mokradeł trzymano się zawsze z daleka - człowiek nie miał tam czego szukać. Może właśnie to sprawiło, że do dziś miejsca te są ostoją dzikiej przyrody. Odwadnianie terenów pod uprawę, powszechne melioracje i wycinanie drzew spowodowały, że mokradeł jest w Polsce coraz mniej. Wiele z nich objęto ochroną, doceniając zróżnicowaną faunę i florę, jaką można na takich terenach spotkać. W okolicach Zbąszynia znajduje się stosunkowo dużo terenów podmokłych, położonych najczęściej na obszarach otaczających rzekę Obrę i jeziora. Mokradło w Prądówce jest specyficzne, gdyż nie znajduje się w okolicy dużego zbiornika wodnego. Jest to niewielki podmokły obszar, nawadniany przez mały strumień.


Strumień doprowadza wodę do rozlewiska.






Mokradło usytuowane jest w zagłębieniu terenu, nieopodal nasypu kolejowego dawnej linii łączącej Zbąszyń z Międzychodem (nieczynna już niestety linia kolejowa 373). O tej porze roku wody jest tu całkiem sporo, trudno powiedzieć mi, jak wygląda to latem. Możliwe, że jest to jedynie okresowe rozlewisko, znikające podczas suszy. Roślinność i drzewa zdają się jednak świadczyć o tym, że woda, bądź przynajmniej błoto, utrzymują się tutaj przez cały rok.










Tereny podmokłe, to specyficzne środowisko, w którym nie każdy gatunek jest sobie w stanie poradzić. Widać, iż część drzew nie wytrzymała tego, że mało stabilne podłoże przesycone jest wodą. Wszystko jednak w naturze ma swój cel i obumierające drzewa dostarczą niezbędnych składników dla innych organizmów żyjących na tym terenie. Obszar porastają również charakterystyczne trawy - w zimowej porze mało reprezentacyjne, ale dostrzegalne. Obserwować tu można również mchy i porosty.








Rola mokradeł w środowisku jest bardzo ważna. To właśnie takie obszary regulują obieg wody w przyrodzie, stanowią naturalne rezerwuary wody i chronią przed powodziami. Torfowiska jak sama nazwa wskazuje, dostarczają torf. Mokradła przyczyniają się do ograniczania efektu cieplarnianego, ze względu na magazynowanie dwutlenku węgla, tlenku azotu oraz metanu.  Bagna i trzęsawiska pomagają oczyszczać wodę, urozmaicają również krajobraz. Poza tym tereny te stanowią dom dla wielu gatunków roślin i zwierząt.

Chociaż w historie o bagiennych potworach nie wierzę, to trzeba przyznać, że mokradła mają w sobie pewną nutkę tajemniczości. Również rozlewisko w Prądówce otacza specyficzna aura. Zimą efekt nie jest może spektakularny, ale chętnie wrócę tu wiosną, gdy zazieleni się trawa, a drzewa przystroją się w liście. Tymczasem zimowa aura pozwala obejrzeć bez przeszkód, jak toczy się życie na mokradłach - a to bardzo wciągające obserwacje...






O mokradłach poczytać można więcej na tej stronie: http://www.bagna.pl/

środa, 21 stycznia 2015

Czarno-biały świat


Spływy kajakowe. Nieodłączny element Zbąszynia i pozostałych terenów położonych nad Obrą. Woda, nagle tak blisko nas, na wyciągnięcie dłoni. Mącące ją ruchy wioseł, dziób kajaka przebijający się przez szuwary. Wodne ptaki, rechot żab, prąd niosący nas ciągle dalej i dalej. Prawa, lewa, prawa, lewa, wiosłujemy, płyniemy z blaskiem słońca, albo w strugach deszczu. W nieznane, z biegiem rzeki, w fascynujący świat przyrody.




Zdjęcie autorstwa Kazimierza Olejniczaka pochodzi z albumu Folklor Regionu Zbąszyńskiego opracowanego z okazji 1000-lecia Państwa Polskiego.
 

piątek, 16 stycznia 2015

Z dystansu


Z odległości, z dystansu, lepiej widać. Dopiero wtedy wszystko przybiera właściwą perspektywę. W tłumie, w skupieniu na szczególe i drobiazgach, trudno uchwycić całość, pojąć istotę. Czasem dobrze jest zostać w tyle, albo wyrwać do przodu. Być niezależnym, indywidualnym, nie mieć wkoło innych. Można wtedy poczuć, że się jest. Po prostu się jest - tu i teraz, pod tym niebem i na tej ziemi. Samotność bywa bolesna. Potrzebujemy jej jednak, właśnie po to, by złapać prawidłową perspektywę. Po to by zmierzyć się z samym sobą, po to by trochę zatęsknić za innymi. Z dystansu świat nabiera nowych znaczeń.






Jest takie drzewo na polach w okolicach Stefanowa. Stoi jedno, jedyne, samotne. Wokół pusto - nieopodal ściana lasu, strumień, jakieś niższe krzaki. I nagle w tym krajobrazie ono - wysokie, strzeliste. Bardzo indywidualne i bardzo samodzielne, oddzielone od swoich krewnych, rośnie od lat i z daleka ogląda świat. Ono z pewnością wie, co to dystans. Ciekawe co wybrałoby, gdyby mogło wyrwać swoje korzenie. Czy powędrowałoby w kierunku lasu, by szumieć wraz z innymi, podobnymi do niego drzewami? Może jednak pozostałoby na środku pola, by oglądać w spokoju zachody słońca i witać na swych gałęziach zmęczone ptaki... Ono nie ma wyboru, ciągle będzie je dzielić dystans. Nasz dystans względem innych można w zależności od potrzeb wydłużać i skracać - to ogromny przywilej.









Ogłoszenia parafialne: Po II rozbiorze Polski w 1793 roku Zbąszyń znalazł się na terenie Prus - doszło do przymusowego dystansu względem ojczyzny. Do Polski Zbąszyń wrócił 17 stycznia 1920 roku, co oznacza, iż jutro przypada radosna, 95 rocznica powrotu miasta do macierzy. Program obchodów tej uroczystości można znaleźć tutaj: https://www.facebook.com/298791783579454/photos/a.298926493565983.1073741828.298791783579454/405121656279799/?type=1&theater

wtorek, 13 stycznia 2015

Cmentarz ewangelicki w Stefanowie


To kolejny już cmentarz ewangelicki, który można znaleźć w okolicach Zbąszynia. Kolejne miejsce, które świadczy o skomplikowanej i bogatej historii tych terenów. Kolejna nekropolia położona w pewnym oddaleniu od zwartej wiejskiej zabudowy. Warto zagłębić się czasem w polne czy leśne drogi, by odkryć takie miejsca.




Cmentarz w Stefanowie różni się trochę od podobnych miejsc pochówku w okolicy. Większość cmentarzy ewangelickich jest mocno zaniedbanych, to dzikie i pozostawione naturze miejsca. Czasem zdaje się, że nikt o nich już nie pamięta, albo jest to pamięć najwyżej od święta. Mieszkańcy Stefanowa uporządkowali teren cmentarza ewangelickiego, postawili tablicę pamiątkową, krzyż, zasadzili krzewy, wytyczyli ścieżkę, pozbierali porozrzucane tablice nagrobne, jednym słowem zatroszczyli się o to miejsce. W związku w tym, cmentarz nie jest może już tak dziki i pierwotny, nie ma tajemniczego klimatu zarośniętych nekropolii. Jednak zaniedbany teren zmienił się w miejsce pamięci z prawdziwego zdarzenia.


Tablica pamiątkowa informująca o historii tego miejsca.




Cmentarz służył za miejsce pochówku ewangelików mieszkających dawniej w Stefanowie i okolicach. Była to głównie ludność Olęderska, która pojawiła się na naszych terenach w XVIII wieku. Tablica znajdująca się w tym miejscu, informuje, że ostatni pochówek odbył się tutaj w 1945 roku. Rok znaczący - koniec II Wojny Światowej, początek nowego porządku. To data znacząca również z tego powodu, że na większość cmentarzy ewangelickich w okolicy próżno szukać grobów, które pojawiły się po tym roku. Skończył się czas wielu narodów żyjących na tych ziemiach...












Odnalezione na cmentarzu tablice nagrobne ustawiono w półokręgu. Na większości z tablic odczytać można jeszcze nazwiska i imiona osób, które tutaj spoczywają. Wiele z ewangelickich nagrobków charakteryzuje się tym, że tablice można oglądać z obu stron. Z przodu znajdują się informacje o zmarłych, natomiast z tyłu podziwiać możemy zdobienia, bądź cytaty z Pisma Świętego. Daty narodzin i śmierci na tablicach, składają się na ciekawą opowieść o tych terenach.












Cześć pomników była już tak zniszczona, że pozostały po nich jedynie kawałki kamienia. Również te szczątki zostały na cmentarzu rozłożone - widać na nich piękny kunszt dawnych tablic nagrobnych. Zdobienia, które dostrzec można w tym miejscu nadal robią wrażenie - współczesnym dekoracjom daleko do ich subtelnego i klasycznego piękna.


Gałązka oliwna - częsty motyw cmentarny.




Misterne zdobienia tablic nagrobnych.








Niezmiennie robi też na mnie wrażenie czcionka zastosowana na ewangelickich nagrobkach. Piękne, gotyckie litery licują z powagą i spokojem tego miejsca.






Pojawia się tutaj również motyw dekoracyjny znany z innych ewangelickich cmentarzy - pień drzewa. Takie same pnie znajdują się na cmentarzach w Strzyżewie (szerzej tutaj: http://zbaszynprzedmiescie.blogspot.com/2014/07/cmentarz-ewangelicki-w-strzyzewie.html) oraz w Nowym Dworze (szerzej tutaj: http://zbaszynprzedmiescie.blogspot.com/2014/11/cmentarz-ewangelicki-w-nowym-dworze.html).









Cmentarz położony jest w pewnego rodzaju dolinie. Z obu stron teren wznosi się łagodnie do góry. We wnętrzu znajduje się natomiast nekropolia. Pierwotnie zajmowała ona z pewnością większy teren. Po pracach porządkowych tablice nagrobne uporządkowano i ułożono obok siebie w dość zwartym szyku. Gdy pochodzić jednak po całym terenie łatwo natrafić na pozostałości grobów. Wśród liści i trawy trudno je zauważyć, jedynie obrośnięte bluszczem obramowania grobów raz po raz są wyczuwalne pod stopami.






Pozostałości nagrobków.




Liście i bluszcz doskonale kamuflują dawne nagrobki.


Sprawdza się zasada, że stary cmentarz można odnaleźć po bluszczu i zróżnicowanym drzewostanie. Teren miejsca spoczynku w Stefanowie również został opanowany przez bluszcz. Odnajdziemy tu także potężne dęby oraz inne okazy drzew.








Uporządkowaniem i odnową cmentarza zajęło się Stowarzyszenie Promocji i Rozwoju Wsi Stefanowo. Prace, jak informuje tablica, ukończono w 2008 roku. Wytyczono drogę prowadzącą na ewangelickie miejsce pochówku. Teren posprzątano, zasadzono krzewy. Poustawiano tablice nagrobne. Na cmentarzu znalazła się również ławka - jest więc miejsce by usiąść i kontemplować mijający czas.


Droga na cmentarz -  wśród liści niemal niewidoczna.






Stowarzyszenie Promocji i Rozwoju Wsi Stefanowo wykonało kawał dobrej roboty. Jak wyglądało to miejsce wcześniej, można zobaczyć na tej stronie: http://cmentarze.oledry.pl/galeria.php?katalog=1613 Widać, że zmiana jest spora, teraz to prawdziwe miejsce pamięci. Miło, że są ludzie, dla których przeszłość tych okolic jest ważna. Nie bez przyczyny mówi się, że pamięć o zmarłych jest miarą naszego człowieczeństwa...





Zdjęcia cmentarza można obejrzeć na stronach:
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/ocalic_od_zapomnienia_cmentarz_ewangelicki_w_stefanowie_zdjecia_311215.html
http://cmentarze.oledry.pl/galeria.php?katalog=1613

O innych cmentarzach ewangelickich, położonych w okolicach Zbąszynia pisałam tutaj:
Strzyżewo -  http://zbaszynprzedmiescie.blogspot.com/2014/07/cmentarz-ewangelicki-w-strzyzewie.html