Niewielka, niszczejąca kapliczka przy drodze w Podmoklach Wielkich. A w niej Chrystus ukrzyżowany, przybity do desek uwieńczonych tabliczką INRI - Iesus Nazarenus Rex Iudaeorum. Ozdobiony sztucznymi kwiatami, wetkniętymi za krzyż przez mieszkańców wioski. Taki cichy, bezbronny, od lat wiszący przy drodze z umęczoną głową opadającą na pierś. Dziś taki sam, jak i wtedy.
Może ktoś czasem z przyzwyczajenia przeżegna się przy kapliczce. Może ktoś spojrzy na sekundę w Jego twarz, z tylnego fotela samochodu, mijając to miejsce w pędzie codziennego życia. Może ktoś nawet sfotografuje kapliczkę i opisze, by ocalić ją od zapomnienia. Bez Niego to miejsce nie miałoby jednak takiego znaczenia. Byłoby bardziej bądź mniej udaną architekturą, kupą cegieł, cementu, drobnych detali - może nawet i ładnych, ale nie kryjących żadnej głębi. On zawisł jednak na krzyżu w określonym celu - i na Golgocie i w Podmoklach Wielkich. O tym celu chcę sobie przypominać - na co dzień, ale może szczególnie w okresie tajemnicy Świąt Jego Zmartwychwstania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz