Przebiega przez las i pola nieopodal Stefanowa. Ma tak delikatny prąd, iż woda wydaje się stać w nim w miejscu. Ona jednak ciągle płynie, przemieszcza się z biegiem strumienia. Strumień to może za duże słowo. To chyba bardziej rów melioracyjny. Lubię jednak o tym cieku wodnym myśleć: strumień - to brzmi bardziej poważnie, wędrówka z biegiem strumienia zdaje się mieć sens, bo przecież każdy strumień gdzieś prowadzi.
W pewnym miejscu strumień wydostaje się z lasu na polanę. Zanim się tam dotrze, w oddali widać delikatny blask słońca, ciepłe promienie przeszywają cienie lasu. Strumień wskazuje drogę z mroku do światła. Ale by dotrzeć na jasną polanę, trzeba najpierw odważyć się kroczyć między wysokimi sosnami.
Wędrując za blaskiem, wychodzimy w końcu na polanę. Strumień płynie dalej. Przez kolejne pola, kolejne lasy, kolejne jasne przestrzenie i kolejne obszary mroku. Dziś unieruchamia go lód, ale śniegi w końcu stopnieją, wody strumienia wzbiorą, wiosenny blask roziskrzy jego taflę. Chciałabym umieć zawsze iść do przodu, nie trwać w mroku, wędrować z biegiem strumienia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz