niedziela, 26 maja 2019

Uroczysko


Niepozorna droga przez las z Perzyn do Nowej Wsi Zbąskiej. Po obu stronach szosy świeża, majowa zieleń, wszystko aż pachnie po niedawnych deszczach, a w powietrzu słychać śpiew ptaków. Przez konary drzew prześwituje słońce i błękit nieba. Pięknie? Pewnie że pięknie. Może być jednak jeszcze piękniej, bowiem zza drzew prześwitują jakieś plamy żółci i bieli, a słońce iskrzy się w stojącej wodzie. Czas na przystanek, pora zobaczyć uroczysko.












Miejsce to nazwałam uroczyskiem na moje własne potrzeby - oficjalnie nie posiada takiej nazwy. Nie wiem, czy posiada jakąkolwiek nazwę - to po prostu zagłębienie terenu położone w lesie przy szosie i z tej szosy widoczne. Myślę jednak, że mało kto je zauważa, a nawet jeśli komuś w aucie mignie jakaś żółć i biel pomiędzy drzewami, to pewnie pomknie dalej, do tylu ważnych spraw... Podobnie koło tego miejsca przemknąć można na rowerze, a nawet przejść obojętnie na pieszo, w końcu to jakieś wiosenne kwiatki i tyle... Kto by się tym interesował... Zainteresowałam się. Dzięki tej ciekawości trafiłam choć na moment do bardzo pięknego świata, tak dalekiego od tych wszystkich wielkich, ważnych i pilnych spraw...












Podmokły teren pełen żółtych kosaćców (czy jak kto woli irysów) oraz drobnych białych kwiatków, które zidentyfikowałam jako okrężnicę bagienną. Miejsce to widziałam już w różnych porach roku, nie spodziewałam się jednak, że w maju może mnie zaskoczyć tak cudowną szatą. Ostatnie opady, a następnie kilka ciepłych dni sprawiło, że trafiłam w idealny moment, by podziwiać to małe uroczysko w pełnej krasie. Gdy spostrzegłam taki widok nie mogłam znaleźć innego słowa, niż właśnie: uroczysko. Na żywo dużo piękniejsze niż na zdjęciach...












Ktoś powie - no dobrze, może i nawet ładne te żółte kwiaty, ale trujące (tak, kosaćce są trujące), a te białe takie jakieś małe, nie ma czym się zachwycać i jeszcze na jakieś bagna trzeba się pchać, a poza tym jakie to uroczysko ma znaczenie. Może nie ma żadnego. Oczywiście dla natury kwitnięcie tych kwiatów i podmokły teren mają znaczenie, ale część przyrody zwana człowiekiem wszędzie chce szukać dodatkowych znaczeń, zajmować się tylko sprawami ważnymi i poważnymi. Kwiaty zakwitły, a potem przekwitną - może nie ma to dla niektórych żadnego znaczenia. Ja jednak, wśród tych wszystkich ważnych i wielkich spraw, tak odległych od samozwańczego uroczyska, lubię sobie pomyśleć, że jest takie miejsce, gdzie w spokoju śpiewają ptaki, a nieniepokojone wzrokiem tych, którym tak śpieszno, pięknie kwitną irysy i okrężnica. Miejsce, gdzie można się zatrzymać, któremu można nadać własną nazwę i do którego można potem w myślach wracać. Taka myśl, w ogromnym i pędzącym świecie, może czasem przynieść spokój. 














O tym miejscu w zupełnie innej odsłonie pisałam już wcześniej tutaj: https://zbaszynprzedmiescie.blogspot.com/2015/04/lesne-rozlewisko.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz