Naukowcy odkryli w Birmie bursztyn, w którym zachowała się stonoga sprzed około 99 milionów lat. To nie pierwsze tego typu doniesienie - bursztyn tak doskonale potrafi ocalić przeszłość. Małe stworzonko uwięzione w kropli żywicy 99 milionów lat temu - zupełnie niewyobrażalna perspektywa...
A gdyby tak dostać się do ogromnej kropli żywicy i przetrwać, na przekór przemijaniu, zagrać na nosie zegarom i kalendarzom... Człowiek ocalony w pięknym, mieniącym się światłem bursztynie. Co powiedzieliby o mnie po latach?
Chyba każdy chciałby żyć tak, by coś po nim zostało. Jakieś dobro, by przetrwała pamięć. By nie marnować cennego czasu. By wiedzieć, co robić... Być pewnym jak drzewo, które od samego początku wie, że musi rosnąć. To jego główny cel - piąć się ku górze, ku słońcu, przegonić innych w walce o światło. Rozwijać się, głęboko zapuścić korzenie. Być pewnym jak kos, który nie ma wątpliwości, że musi znaleźć pożywienie, znaleźć schronienie, a wszystko to by przetrwać i móc przedłużyć swój gatunek. Drzewa to wiedzą, nie muszą poszukiwać. Zwierzęta rodzą się z instynktem, który podpowiada im, co czynić. Człowiek natomiast uczy się przez całe życie, po czym odkrywa. że w zasadzie nie wie tego, co najważniejsze... Jak ocalić choć cząstkę siebie, gdy przez place przeciekają całe dni, tygodnie i lata...
Może drzewa i zwierzęta nie mają świadomości, jak niewiele ostatecznie zależy od nich... Może z uporem walczą o to, co podpowiada im natura. A my? Nawet jeśli teoretycznie wiemy, co jest ważne i co jest warte naszych wysiłków, to potem wstajemy i postępujemy często zupełnie sprzecznie z tymi założeniami. Drzewo walczy o wodę i światło. Zwierzę o pożywienie i przetrwanie. My walczymy o to, by ktoś nas zauważył, poświęcił nam choć chwilę, walczymy o spojrzenie, walczymy o to, by być wartymi uczucia, przyjaźni, miłości, walczymy o to, by ktoś nas zapamiętał, by coś po nas przetrwało. Chcemy zostawić po sobie ślad. Wszystko to jednak bardzo złudne, bo szybko nadchodzi fala, która zmywa nasze ślady niczym te pozostawione na nadmorskim brzegu.
Może każdy z nas niesie ze sobą taki potencjalny bursztyn. Co w nim ostatecznie pozostanie? Jakiś pył? Skrawki materii? Coś wartego uwagi? Czy w bursztynie zmieści się coś poza mną? Czy potrafię zrobić w nim miejsce? Czy bursztyn można poszerzyć uczuciem, nawet takim niedoskonałym, bo ludzkim? Czy zmieści się w nim Ktoś jeszcze? I czy w ogóle będzie chciał się w nim zmieścić? Czy może pozostanę w pięknym miodowym bursztynie, niczym ta stonoga, która od 99 milionów lat trwa w nim sama...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz