Na śródleśnym polu, w rejonach Stefanowic, stoi opuszczona stodoła i budynek gospodarczy. Pole jest ciągle uprawiane, natomiast świetność obiektów przeminęła. Dziś budynki chylą się ku upadkowi, ale ich piękno niezmiennie przyciąga mnie, gdy jestem w okolicach. Mijam to miejsce często - najwyższy więc czas, by napisać o nim kilka słów.
Widok gospodarstwa wczesną wiosną. |
Gospodarstwo położone jest wśród lasów. Jadąc ze Zbąszynia do Stefanowic, leśną drogą, w pewnym momencie dostrzec można taki widok, jak na zdjęciu powyżej. Z tego punktu widać jedynie budynek gospodarczy, za ścianą lasu kryje się jednak również duża stodoła.
Stodoła stanowi piękne połączenie drewna, czerwonej cegły i szarej dachówki. Można powiedzieć, że to modelowy przykład stodoły - takich obiektów widziałam wiele i wszystkie budowane są w podobny sposób.
We wnętrzu stodoły podziwiać można misterną konstrukcję gospodarskich budynków. Drewniane podpory i stropy, cegły, a nawet resztki siana - wszystko to obrazuje walkę człowieka o to, by ocalić płody ziemi przed zniszczeniem. Aktualnie przestrzeń stodoły zdobywają krzewy czarnego bzu, a pewnej jesieni w podszyciu rosły bardzo dorodne sowy.
Z boku stodoły znajduje się budynek gospodarczy wzniesiony w tej samej technice, co stodoła - drewniane podpory, czerwona cegła i szara dachówka. Budynek jest w dość złym stanie, dach zarywa się w kilku miejscach, a w środku jest pełno gruzu i zwalonych cegieł.
Nieopodal budynku i stodoły ulokowana jest ambona myśliwska. Miejsce to otacza z każdej strony las, więc pewnie i zwierząt jest tutaj pod dostatkiem. Takie opuszczone budynki często zamieszkiwane są przez dzikich lokatorów - drobne ssaki, owady, ptaki i płazy doceniają możliwość schronienia i odpoczynku. Na tym terenie rośnie również kilka drzew - w tym drzewa owocowe.
Po prawej stronie widać ambonę myśliwską. |
Wiosenna odsłona gospodarstwa. |
Pomiędzy lasami, w otoczeniu majestatycznych drzew, to miejsce powoli przemija. Kiedyś potrzebne, dziś opuszczone... Deszcz, wiatr, śnieg i mróz powoli rozsadzają cegły, drewno butwieje, dachówki obsuwają się. Minie jeszcze trochę czasu i może to wszystko zamieni się w pył. Ja jednak na zawsze zapamiętam widok tego miejsca o zachodzie słońca, gdy ostatnie promienie słońca gładzą czerwone cegły, a z lasu wyłania się mrok.
Ileż to tajemnic może kryć i pewnie kryje ta budowla. Ciekawy temat na blogowego posta.
OdpowiedzUsuńTo właśnie ten element tajemnicy nadaje takim miejscom szczególnego charakteru.
UsuńChyba widziałam to miejsce tydzień temu jak jechałam do opuszczonego domu w Stefanowicach :) Piękny opis... jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe, miejsce to widać z daleka z leśnej drogi pomiędzy Zbąszyniem, a Stefanowicami. Przy następnej okazji polecam obejrzeć budynki z bliska - zdecydowanie warto.
UsuńEch te Stefanowice...ech ten dach...ech ten post...ech ten blog... ;-)
OdpowiedzUsuńEch ten komentarz :) Stefanowice zapraszają - pewnie jeszcze niejedno miejsce jest tam do odkrycia.
Usuńa tak swoją drogą, to najważniejsze, że nikt z widłami tam nie biegał ;-)
UsuńZawsze ostrożnie podchodzę do takich miejsc - nigdy nie wiadomo, co/kto z nich wyskoczy... Ale tym razem nikt nie pogonił mnie widłami :)
Usuń