piątek, 6 lutego 2015

Stacja Zbąszyń Przedmieście


Gdy mówię znajomym spoza Zbąszynia, że mamy w mieście dwie stacje kolejowe, są zdziwieni. Dwie stacje? To przystoi dużym miastom, ale Zbąszyń... Tak się jednak składa, że są dwie stacje i sama się czasem zastanawiam, która jest bardziej na przedmieściach. Trudno powiedzieć o stacji Zbąszyń, że znajduje się w centrum miasta. Jakoś trzeba było jednak stacje od siebie odróżnić, mamy więc Zbąszyń i Zbąszyń Przedmieście. Dziś kilka słów o tej drugiej stacji - najwyższy czas zaprezentować miejsce, którego nazwę zapożyczył sobie ten blog.





Swoją nazwę stacja zawdzięcza lokalizacji - jest bowiem położona na uboczu miasta, przy drodze do Nowego Dworu. Mieszkający w okolicy stacji mówią, że mieszkają na Przedmieściu - i każdy w Zbąszyniu wie, o jaką część miasta chodzi. Stacja funkcjonuje też w lokalnych rozmowach jako mała stacja, bądź mały dworzec - w odróżnieniu od tego dużego, znajdującego się w drugiej części miasta.







Stacja, pomimo swojego aktualnie dość upiornego wyglądu, jest nadal użytkowana. Zatrzymuje się tutaj szynobus relacji Leszno - Zbąszynek, obsługiwany przez Koleje Wielkopolskie. Sam budynek jest typowym przykładem architektury kolejowej. Niestety obecnie nie jest dostępny dla pasażerów. Na górze znajdują się mieszkania. Na dole była kiedyś kasa i poczekalnia. Pamiętam czasy, gdy kupowało się tam bilety, można też było uciec przed deszczem, czy śniegiem. Wraz z ograniczeniem ruchu pociągów kasa przestała być w tym miejscu opłacalna - przez okna można zobaczyć pozostałości po poczekalni i okienku biletowym. Niestety, jak widać na zdjęciach, budynek jest dziś bardzo zdewastowany.






Na budynku znajduje się stara tablica z nazwą przystanku. Na jedynym peronie stanęła nowa tablica -  nieliczny niezniszczony element w tym krajobrazie. Nowymi elementami są też rozkład jazdy i kosz na śmieci - takie typowe, zunifikowane wyposażenie stacji kolejowych. Cała reszta robi przygnębiające wrażenie królestwa zaniedbania i wandalizmu. Przykro, bo to miejsce ze starym budynkiem, brukiem i ładnymi drzewami w okolicy, mogłoby być całkiem przyjemne.








Taka oto "pozytywna" postać wita przybywających na stację Zbąszyń Przedmieście.


To stacja mojego dzieciństwa. Bilety, poczekalnia, w końcu nadjeżdżający pociąg do Wolsztyna. Nie mam pewności, ale myślę, że to właśnie tu rozpoczęła się moja pierwsza w życiu podróż koleją. Magiczny świat torów, pary (na tej trasie kursowały kiedyś parowozy), ogromnych wagonów. A potem już turkot kół i zmieniające się za oknem krajobrazy. Świetność stacji przeminęła. Zostały wspomnienia.





Czasem warto spojrzeć pod nogi - ciekawe oznaczenie biegnącego kabla.


Mała stacja niewielkiego miasta. Może taki los był jej pisany. Powolne przemijanie, beznamiętny wzrok pasażerów. Peron odżywa na moment przed przyjazdem szynobusu. Pojedyncze osoby wsiądą, inne wysiądą. Dotkną stopami bruku, przebiegną do samochodu, ruszą szybkim krokiem do miasta. I znów pozostanie cisza, z rzadka przerywana już trąbieniem pociągu. Zbąszyń Przedmieście ciągle jednak figuruje w rozkładzie - może to walka z góry skazana na przegraną, ale dopóki ktoś ze stacji korzysta pozostaje nadzieja...




3 komentarze:

  1. Odkryłaś urok tego miejsca. Zdjęcie "kabel" - dziękuję , że to pokazałaś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kabel mnie zaintrygował, więc postanowiłam się tą ciekawostką podzielić :)

      Usuń
    2. Ukryta pod ziemią infrastruktura i takie oznakowanie! Bardzo mi sie podoba odkryty przez Ciebie detal.

      Usuń